Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Scott Munro
Administrator
Dołączył: 12 Sie 2009
Posty: 1336
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 21:30, 21 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Amy, to był zupełnie inny, rozległy temat. Scott westchnął na samo wspomnienie siostry.
- Ta mała zołza nie dość, że mnie nie słucha, pyskuje to jeszcze robi co chce i kiedy chce. I zupełnie olewa moje zasady bezpieczeństwa. Brzmię już jak upierdliwy starszy brat? - Zapytał z rezygnacją i zaśmiał się cicho. - Ale cieszę się, że radzi sobie z tym wszystkim co ją spotkało. Wiesz, ze śmiercią mamy, z tą napaścią i w ogóle. Nawet jeśli lekarstwem musi być Campbell. - Skrzywił się teatralnie. Raczej bolało go to, że to nagle nie on był jej obrońcą, jak zawsze. - Wymyśliła sobie kurs samoobrony, z Cam zresztą. Może nawet poszłabyś z nimi? To nie taki całkiem chybiony pomysł. - Stwierdził popijając szampana.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Jillian Higgins
Dołączył: 13 Sie 2009
Posty: 1397
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 21:46, 21 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Scotty niesamowicie rozbawił Jill tym wywodem na temat nieposłuszeństwa Amy. Dobrze, że chociaż ona potrafiła w pewnym stopniu wyswobodzić się z objęć jego despotyzmu.
- Jesteś niereformowalny - oznajmiła, szczerząc zęby. - Daj dziewczynie trochę oddechu. Chyba już zdążyła się zadomowić w Cherietown, co? To miasto przyciąga fajnych ludzi.
Wypiła jeszcze jeden łyk szampana, po czym odstawiła kieliszek na stół. Rzuciła Scotty'emu zdziwione spojrzenie.
- Kurs samoobrony? - powtórzyła z lekkim niedowierzaniem. - Daj spokój, nigdzie się nie wybieram. Sama potrafię się obronić. No i nie miewam ku temu zbyt wielu okazji. Złego diabli nie biorą.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Scott Munro
Administrator
Dołączył: 12 Sie 2009
Posty: 1336
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 21:59, 21 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Scott popatrzył na nią powątpiewająco. Sceptycyzm w tym przypadku był co najmniej uzasadniony.
- Tak jasne, bo uwierzę, że zaczęłaś chociaż nosić różdżkę przy sobie. - Powiedział z kpiną. Spojrzał na zegarek, bo całkiem zapomniał o tym, że miał podjechać po Amy do miasta. - Muszę lecieć. Moja mała siostrzyczka czasami mnie jeszcze potrzebuje. - Powiedział podnosząc się zza stołu. - Nie krępuj się, wypij tego szampana sama. - Powiedział z uśmiechem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Jillian Higgins
Dołączył: 13 Sie 2009
Posty: 1397
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 22:04, 21 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
- Świnia jesteś, że tak wpadasz tylko na chwilę - oznajmiła Jill, nie kryjąc zbulwersowania. - A szampana nie mogę wypić sama, bo bym umarła. Znajdę sobie innego kompana do picia, bez łaski.
To były z jej strony tylko teatralne gesty, zresztą, Scotty nie wyglądał na szczególnie przejętego. Wstała od stołu, zarzuciła mu ręce na szyję i pocałowała go w policzek.
- Dzięki za wizytę. Mam nadzieję, że dotrzymasz słowa i teraz będziesz przychodził częściej. Uściskaj ode mnie Amy. Olivię też, niech ci będzie.
Posłała mu ostatni szeroki uśmiech i odprowadziła go do drzwi. Po chwili już go nie było, a Jill nie potrafiła sobie przypomnieć powodu swojej wcześniejszej 'depresji'. Kochany cudotwórca.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ryan Collins
Dołączył: 19 Lip 2012
Posty: 646
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 1:01, 31 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Ryan miał ostatnio trochę więcej niż zwykle na głowie. Oprócz tego, że musiał normalnie pracować, próbował tez dowiedzieć się, kto nęka telefonami Jillian. Miał swoje sposoby, miał trochę kontaktów. Ale musiał przyznać, ze ktokolwiek to był, starannie się do tego przygotował.
W tym całym zamieszaniu miał mniej czasu, który mógłby poświęcić Jillian. W obliczu tego, o próbowali jej wmówić nie wróżyło to niczego dobrego. Postanowił dzisiaj trochę nadrobić. Mróz trochę zelżał, choć nadal trzymał, Ryan więc stawił się pod drzwiami mieszkania swojej dziewczyny, żeby zabrać ją na spacer. Ale najpierw herbata.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ryan Collins dnia Czw 1:01, 31 Sty 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Jillian Higgins
Dołączył: 13 Sie 2009
Posty: 1397
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 2:01, 31 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Jak zwykle bez uprzedzenia - Jill zdążyła już do tego przywyknąć. Jej dom zawsze był otwarty dla gości, może dlatego nikt nie miał w zwyczaju się zapowiadać.
Kiedy usłyszała dzwonek do drzwi, była właśnie w trakcie kończenia obrazu. Malowała go z myślą o Victorii - już dawno obiecała, że coś dla niej stworzy. Ostatnio doszły ją słuchy, że Amy poważnie zajęła się remontem domu panny Archibald, najwyższy zatem czas, żeby zająć się również ozdabianiem jej ścian.
Ponaglający dźwięk dzwonka rozbrzmiał po raz kolejny, więc Jillian odłożyła pędzel, wytarła dłonie w fartuch, który kiedyś był biały i, ściągając go po drodze, ruszyła do przedpokoju. Nawet nie sprawdziła, kto zaszczycił ją swoją obecnością, po prostu otworzyła drzwi.
Tylko jedna osoba mogła wywołać taki szeroki uśmiech na jej twarzy i szaleńcze bicie serca. Znali się od tak dawna, a Pan Prawnik ciągle budził do życia motyle zamieszkujące jej żołądek.
- Ryan - odezwała się radośnie, w tym jednym słowie zawierając wszystkie pozytywne emocje, jakie odczuwała względem niego.
Pozwoliła mu wejść, zamknęła za nim drzwi i dopiero potem wspięła się na palce, żeby go pocałować. Całe wieki go nie widziała.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ryan Collins
Dołączył: 19 Lip 2012
Posty: 646
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 2:09, 31 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Całe wieki to może lekka przesada.
Odwzajemnił pocałunek, obejmując Jillian w talii. A kiedy się już od niej oderwał, odgarnął kosmyk włosów z jej twarzy. Był jeszcze mokry od świeżej farby. Zaśmiał się.
- Znów ci w czymś przeszkadzam? - zapytał, ale w zasadzie nie zależało mu na odpowiedzi. - To nic, wrócisz do swoich zajęć a ja sobie popatrzę. Dzień dobry.
Pocałował ją jeszcze raz, tym razem w czoło i rozpiął swój płaszcz. Jillian jeśli chciałaby go wygonić, to zmuszona jest porzucić ten plan.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Jillian Higgins
Dołączył: 13 Sie 2009
Posty: 1397
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 2:37, 31 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Czyżby Ryan jeszcze nie przywykł do tego, że Jillian ma skłonności do przesady?
- Kończę już - poinformowała go, ciągnąc za rękaw jego płaszcza, żeby pomóc mu się z niego wyswobodzić. Nie wyglądał, jakby miał coś przeciwko byciu przez nią rozbieranym. - Lubię, jak mi przeszkadzasz.
Posłała mu najpiękniejszy ze swoich uśmiechów, z przyjemnością przebiegając wzrokiem po jego sylwetce, niezasłoniętej już przez płaszcz. Ryan prezentował się jak zwykle imponująco.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ryan Collins
Dołączył: 19 Lip 2012
Posty: 646
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 2:56, 31 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
A Jillian uroczo z tymi kosmykami, które uwolniły się z ciasnych objęć gumki do włosów i w wielkiej, pomazanej farbą koszuli w kratę. Wyglądała trochę jak mała dziewczynka, malująca obrazek do szkoły i bardzo go to rozczuliło.
Jillian wróciła do swojej pracowni, a Ryan poszedł do kuchni przygotować herbaty. Po kilku minutach dołączył do Jillian, stawiając jej kubek na parapecie. Sam też się o niego oparł plecami i z przyjemnością obserwował poczynania Jillian. Sposób, w jaki trzyma pędzel, jak nabiera farbę, jak mruży oczy, przy dopracowywaniu szczegółów.
Chciał coś powiedzieć, ale stwierdził, że jednak nie będzie jej przeszkadzał, wbrew temu, co mówiła.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Jillian Higgins
Dołączył: 13 Sie 2009
Posty: 1397
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 3:22, 31 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Jego obecność strasznie rozpraszała Jill, nie pozwalała jej wpaść w ten niezwykły rodzaj transu towarzyszący jedynie momentom tworzenia. Balansowała więc na granicy rzeczywistości, przeciągając pędzlem po płótnie i od czasu do czasu zerkając na Ryana, opartego nonszalancko o parapet w jej pracowni. Pasował do tego wnętrza. Ba, pasował do jej życia, chociaż tak niewiele mieli wspólnych cech. Może właśnie o to chodziło. Przeciwieństwa się przyciągają i takie tam. Jillian wyraźnie czuła to przyciąganie i już dawno przestała z nim walczyć.
- Skończyłam - oznajmiła po dziesięciu minutach, cofając się o dwa kroki, żeby lepiej ocenić swoje dzieło. Przekrzywiła głowę, wpatrując się w obraz. Przedstawiał cztery wielkie, rajskie ptaki o niezwykle kolorowym upierzeniu. Intensywność barw aż kłuła w oczy, ale Jill miała przeczucie, że Victorii się spodoba. Ta dziewczyna przecież nie lubiła banalności. Byle tylko nie okazało się, że obraz nie pasuje do nowego wystroju jej salonu.
- Co myślisz? - Jill podeszła do Ryana, sięgając za jego plecy po kubek z herbatą. Oplotła go palcami i podniosła do twarzy, zamykając oczy podczas zaciągania się intensywnie cynamonowym aromatem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ryan Collins
Dołączył: 19 Lip 2012
Posty: 646
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 3:30, 31 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Ryan obrzucił obraz uważnym spojrzeniem.
- Nie znam się na sztuce - mruknął, chyba nie bardzo wiedząc, co powiedzieć. To znaczy, gdyby chciał mógłby się dłużej wypowiedzieć, przecież to była część jego pracy, ale po co owijać w bawełnę. - Mi się podoba.
Tyle wystarczyło. Obraz naprawdę był ciekawy, ale jeszcze ciekawszy był ten obrazek, który miał bliżej siebie, na wyciągnięcie ręki. I to właśnie zrobił, wyciągnął rękę, żeby przyciągnąć do siebie Jillian. Czasem nie potrzebował niczego więcej, wystarczyło, że czuł ją obok siebie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Jillian Higgins
Dołączył: 13 Sie 2009
Posty: 1397
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 3:58, 31 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Jill przez chwilę miała obawy, czy Ryan nie wyleje herbaty, ale udało mu się tego uniknąć. Podniosła na niego wesołe spojrzenie swoich ciemnych oczu.
- Mistrzem komplementów to ty nie jesteś - stwierdziła, śmiejąc się cicho, a potem oparła głowę na jego ramieniu. - Co słychać? Jak w pracy?
Ryan nigdy nie był zbyt wylewny, więc Jillian musiała go trochę ciągnąć za język. Wydobywanie z niego zwierzeń czasem graniczyło z cudem. A ona naprawdę interesowała się tym, jak wygląda ta część jego życia, w której ona sama nie może uczestniczyć.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ryan Collins
Dołączył: 19 Lip 2012
Posty: 646
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 4:13, 31 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Ryan zamyślił się na chwilę. Dosłownie na ułamek sekundy, nigdy nie miał problemów z formułowaniem odpowiedzi w taki sposób, żeby ukryć niewygodne fakty.
- Ciężko - stwierdził krótko. - Mam ostatnio całkiem sporo klientów, a organizacja czasu coś mi szwankuje.
Uśmiechnął się do niej. Nie chciał jej mówić, że szuka ludzi odpowiedzialnych za te telefony, nie, dopóki nie zdobędzie konkretów. Nie chciał jej denerwować.
- A z tobą jak? Jak znosisz zimę? - zainteresował się.
Przysunął kubek z herbatą bliżej twarzy i upił łyk.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Jillian Higgins
Dołączył: 13 Sie 2009
Posty: 1397
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 4:27, 31 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Jill poczuła się jak idiotka. Podniosła głowę z ramienia Ryana, wcale na niego nie patrząc. Była pewna, że nie taki był jego zamiar, ale pod wpływem tego pytania poczuła, jak cholernie jest bezwartościowa dla świata. Chyba naprawdę powinna się czymś zająć tak na poważnie. Znaleźć normalną pracę, żeby nie musieć odpowiadać na głupie pytania, jak znosi zimę.
- Nie inaczej niż wiosnę, lato i jesień - odpowiedziała sucho. - Moje samopoczucie nie zależy od pory roku.
Skrzywiła się. Jej dobry humor chyba właśnie się spieprzył. Nic nowego. Ta dziewczyna naprawdę potrafiła w jednej chwili śmiać się w głos, a w następnej szlochać z rozpaczy.
- Chodź stąd, bo śmierdzi farbami.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ryan Collins
Dołączył: 19 Lip 2012
Posty: 646
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 4:41, 31 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Nie bardzo wiedział, o co chodzi Jillian. Patrzył za nią lekko zdziwiony. Nie widział w tym pytaniu nic niestosownego czy obraźliwego. On osobiście miał już trochę dość zimy, fakt, że pracował nie miał z tym nic wspólnego. Gdyby nie pracował też by tęsknił za słońcem.
Poszedł za Jillian do kuchni. Siedziała przy stole. Podszedł do tego miejsca, ale nie usiadł.
- Coś się stało? - zapytał, bo naprawdę nie rozumiał jej reakcji. Ta dziewczyna była czasem tak trudna do rozgryzienia... I o ile wpadanie nagle w lepszy nastrój było całkowicie urocze, tak takie sytuacje jak ta, wybijały go z rytmu.
Jillian milczała, a on nie odrywał od niej wzroku.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|